Waluty. Jak w nich oszczędzać i czy warto to robić?
Dolar amerykański drożeje, podobnie zresztą jak euro czy frank szwajcarski. Ci, którzy pięć lat temu kupili dolary amerykańskie do swojego portfela, po nico ponad trzy złote, dziś mogą mówić o sobie, jak o wielkim wygranym. Zdecydowanie, o klęsce mogą z kolei mówić ci, którzy zadłużyli się we franku. Czy warto inwestować w waluty i jak to robić?
Złotówka, nasze pieniądze
Większość z nas zarabia w złotówkach i to w złotówkach przechowuje swoje oszczędności. To najwygodniejsza opcja, w końcu w złotówce płacimy za zakupy, paliwo, ot życie po prostu. Tylko działania naszego banku centralnego mocno zniechęcają do gromadzenia pieniędzy w lokalnej walucie, bo zwyczajnie jej wartość nieustannie spada, a biorąc pod uwagę ostatnie zwyżki stóp procentowych w Stanach, a nawet pierwszą od ponad dekady podwyżkę w Szwajcarii, jest pewne, że czeka nas gwałtowny odwrót kapitału z Polski i dalszy wzrost cen walut. A że w Polsce zbliżają się wybory, jest raczej pewne, że nikt i nic z tym nie zrobi.
Czy warto kupować waluty?
Część oszczędności zabezpieczona w walutach obcych to zawsze korzystna opcja, choćby z tego powodu, że dzięki temu dywersyfikujemy nasz portfel. To stara zasada; nigdy nie trzymamy wszystkiego w jednym koszyku, a podział pieniędzy pomiędzy różne produkty finansowe, daje nam większą szansę na zyski. Oczywiście, zawsze kupowaliśmy waluty, choćby po to, by płacić nimi w trakcie naszych zagranicznych wakacji. Tylko teraz waluty stają się stabilizatorem naszego portfela i nie oszukujmy się, biorąc pod uwagę, co dzieje się za nasza wschodnią granicą, zwyczajnie dają nam poczucie bezpieczeństwa.
Co kupić?
Na świecie jest sto osiemdziesiąt walut, nie licząc tych lokalnych. To oczywiste, że część z nich to ekstra klasa, a część to niszowe waluty krajów, w których pewnie nigdy nie stanie nasza noga. Król jest jeden: to bezdyskusyjnie dolar amerykański, który stanowi połowę rezerw walutowych banków centralnych. Ale w naszej strefie walutowej, nie mniej atrakcyjne jest euro, to 20% udziałów, ale i uniwersalna waluta, przy której granice w Europie praktycznie przestają istnieć.
Jak kupować?
Jak zawsze, kluczem do udanej inwestycji jest w tym przypadku dywersyfikacja. Jak wiadomo, waluty bywają raz tańsze raz droższe i często te zmiany to nie tylko efekt logicznych działań ekonomicznych, ale też ludzkich emocji, a to naprawdę trudno przewidzieć. Dlatego najlepsza metoda to stopniowe kupowanie walut. Musimy nauczyć się systematyczności i np. co miesiąc, uzupełniać nasz portfel. Co więcej, nie warto kupować w tradycyjnych kantorach, bo te są zwyczajnie drogie. Optymalnym rozwiązaniem i naprawdę bezpiecznym, pod warunkiem wybrania tego, z wieloma opiniami są kantory internetowe.
Gdzie trzymać?
Zacznijmy od najprostszej rzeczy, czyli założenia sobie konta walutowego: wirtualnej skarbonki, w której będziemy trzymać nasze pieniądze. Owszem, zaraz po wybuch wojny w Ukrainie, Polacy rzucili się do kantorów, by kupować fizyczne banknoty, ale to zwyczajnie niebezpieczne, bo naraża nas na kradzież czy włamanie. Taka rezerwa gotówkowa nie powinna być wyższa niż tysiąc czy dwa tysiące dolarów czy euro, ot tyle, byle bezpiecznie dojechać do najbliższej granicy. Konto walutowe to bezpieczna opcja i założysz je w każdym polskim banku, a równie dobrze możesz zdecydować się na fintechy, choćby Revolut czy konto w niekoniecznie lokalnym, ale unijnym banku.
Rozmaite opcje na powiększenie swojej listy zarobków uzyskasz na https://www.portfel.pl, gdzie finanse to nasz chleb powszedni.